Witam,
Ostatnio podczas ostrzejszego hamowania wyłączył mi się silnik. Pomyślałem, że byłoby warto doładować akumulator.
Wieczorem odkręciłem klemę minusa, potem plusa. Przez omyłkę odkręciłem też blachę łączącą płytę bezpieczników, ale ją przykręciłem ponownie.
Podejście nr 1 - ładowanie w murowanym garażu przy -15
Akumulator ładował się całą noc prostownikiem Alpin typ 6 12V, niestety wskazówka nie reagowała. Następnego dnia podpiąłem kable, jednak nie zauważyłem aby samochód dostał prąd. Nie działają światła, nie reaguje stacyjka, centralny zamek - nic.

Podejście nr 2 - ładowanie w domu innym prostownikiem
Ponownie całą noc się ładował. Wskaźnik przesunął się bardzo delikatnie w prawo, jednak było to prawie nie zauważalne... Dalej nic, samochód bez prądu

Podejście nr 3 - ładowanie w domu nowym prostownikiem z Lidla
Po kilkunastu minutach prostownik zapalił zieloną lampkę sygnalizującą naładowanie. Podpiąłem do samochodu - nic, samochód bez prądu.
Co może być nie tak?
Ładowanie w niskich temperaturach zasiarczyło akumulator i jest on "nie do naładowania"?
Chwilowe odłączenie listwy z bezpiecznikami od dodatniej klemy spowodowało awarię??
Niestety nie mam przyrządów do pomiarów, zamówiłem multimetr na allegro, powinien być za kilka dni.