Witam,
problem dotyczy cordoby vario fl z 2001 - 1.9 tdi agr 90km
przebieg ok. 200k, do tej pory prawie bezproblemowy, ostatnio mało jeżdżony.
Zgasł podczas jazdy i nie dał się uruchomić - na szczęście prawie pod domem, dopchałem na parking i pogrążyłem się w internetach. Niestety padł mi laptok z vagiem i nie mam jak samemu sprawdzić logów.
Po przekręceniu stacyjki wszystko jest ok. Zapala się na chwile kontrolka świec żarowych, po czym przepisowo gaśnie. Po kilkunastu sekundach zaczyna mrugać jednostajnie.
Po dłuższym postoju po przekręceniu stacyjki rozrusznik kręci normalnie - silnik zaskakuje na 1-2 sek i gaśnie. Kolejna próba - już tylko kręci rozrusznik. Po dłuższej, parominutowej przerwie od nowa - 1 raz zapala na 1-2 sek i gaśnie, potem tylko kręci.
Sprawdziłem na obu kluczykach - to samo.
Stop działa normalnie.
Wymieniłem przekaźnik 109, poruszałem pozostałymi, wyciągałem przekaźnik 103, sprawdziłem bezpieczniki - bez poprawy. Poruszałem czunikiem od pedału stop - wydaje się ok.
Co ciekawsze - za którymś razem się uruchomił - nadal kontrolka żarowych migała, ale popracował, wyłączyłem i uruchomiłem ponownie - działa.
Po którymś razie pochodził ok 2 min i samoczynnie zgasł. I potem od nowa - 1-2 sekundy i gaśnie, kolejny raz już tylko kręci.
Aura ostatnio bezdeszczowa, w ECU trochę liści jak to w fl, ale sucho.
Pomyślałem o kostce stacyjki, ale żadnych innych objawów nie ma, pozostała elektryka jest ok.
Co więcej mogę zrobić zanim zawlekę poczciwinę do mechanika?
Początkowo obstawiałem immobilizer i 109, teraz z lektury forum obawiam się już w zasadzie wszystkiego - od zwierających świeć żarowych (dawno nie zmieniane) przez wtryskiwacze po przeskoczony pasek rozrządu...