Witam
Mam dziwny problem z jazdą na gazie. Może opiszę od początku o co chodzi i jak to się stało. Od kiedy tylko pamiętam miałem problem z temp. silnika - w mieście i w trasie cały czas ok 100 stopni. W końcu pojechałem do mechanika wymienić termostat a on mi go całkiem wyciągnął bo powiedział że przez lato mogę tak jeździć. Chciałem sprawdzić jak się auto będzie sprawowało bez termostatu. Na postoju wszystko OK, temp mi się podobała. Może i doszło ponad 90 stopni, ale zaraz spadło i było dobrze. Gorzej w trasie - wskazówka nie wychyliła się poza białe pole. Chciałem sprawdzić jak auto "ciągnie". Rozpędziłem się na gazie do 180 km/h, jechałem tak przez chwilę i nagle poczułem że coś jakby strzeliło. Tylko że nic nie słyszałem bo było głośno... po prostu zacząłem zwalniać. Na początku myślałem że to odcięcie zapłonu, czy coś
ale w moim aucie to raczej nie możliwe. Coś się z gazem stało. Musiałem "wycelować" pedałem gazu w moment w którym auto jako tako jedzie... ale nie więcej niż 110 km/h. Zauważyłem że nie potrafię na gazie przekroczyć obrotów ok 3000. Jak przełączę na benzynę to wszystko jest OK. Dodatkowo jak jadę na gazie to czuję że śmierdzi jakby się gdzieś trochę ulatniał. Zawiozłem auto znowu do mechanika żeby mi wstawił nowy termostat. Ale co z tym LPG? Pojechałem do gazownika to mi powiedział żebym posprawdzał szczelność przewodów i filtr powietrza. Z tego wynika że mam go sobie sam naprawić. Ale gdzie mam szukać co może być nie tak? I czy to rzeczywiście ma jakiś związek z filtrem powietrza? Przecież jechał dobrze, aż coś mu się stało w pewnym momencie i od tej pory coś jest nie tak. Przecież filtr powietrza nie zapchał się tak nagle. Trochę się rozpisałem... ale mam nadzieję że ktoś mi coś poradzi.
Pozdrawiam
Przemek