bezpieczniki całe(te pod kierownicą, nie wiem gdzie w komorze silnika, a wiem ze jakies są. myśle, że wszystko na raz by sie nie wysypało... wszystkie żarówki, radio, klakson, rozrusznik-nic nie ma prądu, mogła toeretycznie pójść iskra kilka tysięcy volt z cewki np. i coś zjarać ale zeby wszystko naraz... akumulator wydaje sie sprawny bo zazwyczaj jak padał to zerowało mi licznik przy przekręcaniu kluczyka, bladły kontrolki, a rozrusznik chodził ale słabo. po za tym skoro samochód odpalił, a potem zgasł to raczej dostał ten prąd na rozrusznik z akumulatora... bede musiał zadzwonic do szwagra raczej, wziać na hol i do elektryka bo inaczej nic nie zrobie...
BTW. na domiar złego wieczorem zatrzasnął mi sie zamek w drzwiach od kierowcy, musiałem zdjąć drzwi z tyłu, poluzować śruby delikatnie i puśćił, po nasmarowaniu chodzi ale wieczorem miałem ochote wywieźc samochód na złom... jedne drzwi zablokowane drugie zamarźnięte... nic nie działa, mróz jak ... na szczęście

ukoiło moje skołatane nerwy
\\edit
tak więc grzebałem przy cordobie wszystkie obowody po koleji sprawdzając miernikiem... prąd do alternatora dochodził do stacyjki też niby... zawołałem elektryka popatrzył, pomarudził mówi holujemy do mnie do warsztatu... i co zamknąłem drzwi, a tu nagle radio zaczęło grać...!! wsiadam, odpalam chodzi... nie ma sensu prowadzić teraz do elektryka, bo jak działa to nie sprawdzi co jest nie tak...
Moja Cordoba poprostu chyba boi sie warsztatu

na wieść o holowaniu sie przestraszyła i zaczęła działać.
zgłupiałem całkowicie. na razie jezdze... zobaczymy kiedy znowu padnie