[Winchester]

Witam. Dzisiaj, po nocnych roztopach wsiadlem do cordoby. przejechalem dwa kilometry i nagle zaczelo sie cos dziac - kiedy dodawalem gazu, silnik sie dlawil, Nie chcial odpalic mimo ze pilowalem i pilowalem. Od biedy odpalal z popychu, po 15 minutach meczarni udalo sie i pojechalem juz do celu podrozy.

Pod koniec trasy zaczal lac deszcz i nic nie bylo widac. Wjechalem w jedna duza kaluze, potem w druga, kiedy wjechalem w trzecia, spod maski zaczela wydobywac sie para - auto nagle zaczelo zachowywac sie tak, jak wyzej opisalem, tylko ze nie ruszylo. Potem musialem sie bawic w holowanie itd itp.

Rozumiem ze za drugim razem go zalalem, ale czy mozecie mi powiedziec, co mam zrobic aby zwykla wilgoc go tak nie ruszala?? Czy moze jakies przewody wymienic?

Czytalem troche tutaj o tym, ale ludzie mieli takie problemy, ze auto gaslo im po paru sekundach, a nie kiedy juz jechali...

[Tracer]

Jesli nie masz oslony pod silnikiem to kałuże jesteś zmuszony pokonywać spoko tak żeby nie było wtrysku wody do komory silnika.
Przy takiej jeżdzie zmoczeniu ulegaja izolatory na świecach i iskra s.....  ucieka do masy.
I to tyle

[Marmas]

Ja też kiedyś miałem podobny problem , potem  był spokój bo  nie było długo deszczu i wróciło w październiku gdy wjechałaem do kałuży. Po dźwignięciu maski samochodu załączyłem go i obserwowałem jak zachowują się kable wysokiego napięcia ( najlepiej sprawdzać nocą). Okazało się,że kabel idącu od cewki do aparatu zapłonowego przebija na cewce. Po założeniu nowego kabla problem zniknął.