Tytuł: Coś mi padło w silniku. Wiadomość wysłana przez: trajano Czwartek, 31.12.2015, 20:01:37 Całkiem niedawno kupiłem moją Ibizę 1996 r. 1.0 33 kW LPG. Poprzedni właściciel poinformował mnie, że do chłodnicy wlał zwykłej wody, bo kiedyś spadł mu wąż i chciał doraźnie uzupełnić. Dolałem koncentratu, 1l i pomyślałem że będzie starczyć. Dodatkowo od początku Ibiza miała problem z zapłonem w niskich temperaturach. Niby akumulator super, alternator też, ale odpalała jakby chciała a nie mogła. Po odpaleniu chodziła super, nie szalały obroty, przyspieszała spoko. Zamierzałem po sylwestrze wymienić świece. Dziś gdy wracałem rano z pracy (nocna zmiana) po przejechaniu ok. 15 km nagle wywaliło mi płyn spod korka pojemnika wyrównawczego. Wywaliło mnóstwo pary i cały płyn (chyba przez zawór bezpieczeństwa). Gdy już dojeżdżałem do domu, podczas przyspieszania dało się słychać jakby "terkotanie", coś jakby karta do gry włożona w szprychy roweru. Bardzo ciche i tylko przy naciskaniu gazu. Dojechałem bez problemu, zgasiłem silnik, spuściłem parę odkręcając lekko korek i sprawdziłem olej. Olej wyglądał w porządku, jego poziom się nie zmienił. Gdy samochód ostygł po kilku godzinach próbowałem go odpalić. Rozrusznik kręcił super, nie było takiego ociężałego kręcenia z przerwami, ale silnik nie zaskoczył. Czy to możliwe że padły świece? Myślę że gdybym zatarł silnik to zgasł by od razu. Oprócz tego płynu ze zbiorniczka nie ma żadnej innej plamy pod autkiem.
Dzięki za pomoc. Tytuł: Odp: Coś mi padło w silniku. Wiadomość wysłana przez: irocket Czwartek, 31.12.2015, 21:05:19 jakby się zatarł silnik, to pewnie w ogóle by nie kręcił. Jak była woda i kupiłeś koncentrat, to trzeba było spuścić przeczyścić, zrobić płyn z koncentratu i zalać. To, że zagotowało wodę, to możliwe, że albo chłodnica nie ma przepływu, albo termostat ci się zacina w pozycji zamkniętej. Co do "terkotania" jak to nazwałeś, to nie mam pojęcia co to mogło być, świece możesz sprawdzić wykręcając po jednej, potem niech jedna osoba dotyka do bloku silnika świecą z założonym kablem, druga niech próbuje zapalić. Jak będzie iskra na każdym, to trzeba będzie szukać dalej, jak nie będzie np na 1 to zamienić dla testów kabel WN i sprawdzić, jak nie będzie żadnej, to pewnie coś przy kopułce, rozdzielaczu itp (nie wiem dokładnie jak to wygląda w tym silniku).
Tytuł: Odp: Coś mi padło w silniku. Wiadomość wysłana przez: trajano Piątek, 01.01.2016, 09:32:02 Jutro wymienię wszystkie świece i przeczyszczę kopułkę. Oczywiście zamieszczę info jeśli uda mi się odpalić lub jeśli znajdę kolejne defekty. Co do płynu to wiem, że absolutnie nawaliłem. Teraz wleję porządny płyn, żadne mieszanie z wodą. Oczywiście jutro też postaram się kupić nowy termostat wraz z króćcem na wszelki wypadek, i obie części wymienię. Ale najpierw muszę uruchomić sam silnik.
Ps. Czy powodem nieodpalania może być padnięta cewka? Tytuł: Odp: Coś mi padło w silniku. Wiadomość wysłana przez: raby Piątek, 01.01.2016, 15:50:39 jeżeli nie ma iskry to chyba jasne że tak
Tytuł: Odp: Coś mi padło w silniku. Wiadomość wysłana przez: trajano Piątek, 01.01.2016, 19:04:31 Martwię się że to może być także uszczelka głowicy, ale wtedy silnik chyba od razu by zgasł albo chociażby zaczął kopić czy nierówno pracować. A ten pracował do samego zatrzymania bez większych problemów. Dopiero po zatrzymaniu i ochłodzeniu (po ok. 5 godzinach) podczas próby odpalenia kręcił ale nie zaskoczył. Dlatego bardziej mi się wydaje, że to cewka. Ale dopiero jutro będę mógł sprawdzić.
Tytuł: Odp: Coś mi padło w silniku. Wiadomość wysłana przez: KYS Sobota, 02.01.2016, 14:45:28 Cytat: trajano podczas przyspieszania dało się słychać jakby "terkotanie" Nie chcę zapeszać, ale to jest objaw obróconej panewki na wale korbowym... :-\ Tytuł: Odp: Coś mi padło w silniku. Wiadomość wysłana przez: trajano Sobota, 02.01.2016, 17:46:31 A może to być czujnik położenia wałka? Poza tym obrócona panewka cz nawet padnięta uszczelka nie spowodowała by braku możliwości odpalenia auta. Wydaje mi się że by prychał, stukał, klekotał, dymił ale odpalił. Poza tym to terkotanie było bardzo ciche i słyszalne jedynie po dodaniu gazu (pow 2.000 obr). No i nie zapaliła mi się kontrolka ciśnienia oleju. Dziś sprawdziłem świece, wszystkie stare wyglądały dobrze, były suche i miały delikatnie brązowy nalot. Nowe świece podawały normalną iskrę. Podczas kręcenia pojawiło się także paliwo w gaźniku, więc pompa też działa. Poza tym, gdyby np. z jakiegoś powodu straciła się kompresja, to auto zgasło by natychmiast, a tutaj ewidentnie auto dojechało bez problemu, to znaczy przyspieszało i nie kopciło, a problemy pojawiły się dopiero po dłuższym postoju.
W dodatku w dolnym wężu chłodnicy pojawiła się "kasza", czyli woda wlana przez poprzedniego właściciela nie została odpowiednio rozrobiona przez koncentrat, ale to chyba raczej nie będzie powód braku możliwości odpalenia? Tytuł: Odp: Coś mi padło w silniku. Wiadomość wysłana przez: Gizmo Poniedziałek, 04.01.2016, 08:50:22 Cytat: KYS Cytat: trajanopodczas przyspieszania dało się słychać jakby "terkotanie"Nie chcę zapeszać, ale to jest objaw obróconej panewki na wale korbowym... przy odwróconej panewce to nie byłoby terkotanie tylko .... uruchomienie Ursusa 330, jak odwraca panewke to jest jakby młotkiem pukać o blok silnika. a dodatkowo najpierw zapala się kontrolka oleju.kasza w chłodnicy nie blokuje rozruchu, tak jak mówisz, należy przepłukać układ i zalać odpowiednim roztworem. co do uruchamiania... trzebaby podpiąć Vaga, może przyblokowało rozrząd na pompie wody i przeskoczył pasek, może to terkotanie to zamordowana pompa wody. ustaw rozrząd ..na znaki i zobacz czy się pokrywają. Tytuł: Odp: Coś mi padło w silniku. Wiadomość wysłana przez: trajano Wtorek, 05.01.2016, 08:22:04 Troszkę mnie dziwi, że przy próbie odpalania, czyli zalewania świec benzyną, te są całkowicie suche jak pieprz. Po wykręceniu iskra jest super, ale świeca suchuteńka. Troszkę wilgoci na gwincie, ale to tylko wilgoć. Same świece mają idealny brązowo-szary nalot ale są kompletnie suche. może więc dostarczanie paliwa nie działa? Przy kręceniu silnikiem w gardzieli pod filtrem pojawia się jednak paliwo. Moje autko to monowtrysk.
UPDATE! Ibizka zaskoczyła :-) Kolega wziął mnie na hol i po wrzuceniu "dwójki" i przejechaniu kilkunastu metrów autko zaskoczyło. Teraz odpala i działa normalnie. Już jest w garażu. Jutro, gdy odtaje, spuszczę wodę i naleję płynu. Kupiłem też nowy filtr paliwa :-) Dzięki za pomoc :-) UPDATE 2! No i dupa :-( do wymiany uszczelka pod głowicą. Po odpaleniu w garażu płyn zaczął "gotować" się i śmierdział benzyną. Po wykręceniu świec strzykawką wyciągnąłem mnóstwo płynu (śmierdziało benzyną ale było strasznie mętne). Po zgaszeniu silnika (znów zaskoczył na hol) trudno go było odpalić. Tak czy siak głowica zlatuje i nowa uszczelka będzie zakładana. UPDATE 3 Uszczelka wymieniona. Pękła tuż przy rozrządzie. Okazało się, że komuś wcześniej chyba ta uszczelka padła, i założył nową najtańszą nie zmieniając śrub w głowicy i nie planując jej. Dwie śruby były "objechane" w środku. Głowica poszła do planowania, zdjęto 0,15 mm a koszt to 100 zł, zrobiłem w Mysłowicach na Obrzeżnej północnej 15, naprzeciwko giełdy samochodowej. Do tego uszczelka: głowicy, pokrywy zaworów, uszczelniacze zaworowe, kolektora wydechowego i ssącego, olej, płyn chłodnicy, termostat, nowe szczotki rozrusznika i tuleje do niego. Całość złożona i chodzi super. Podczas przyspieszania słyszę tylko takie jakby terkotanie zaworów (na jałowym cisza) więc albo olej jeszcze nie wszędzie dotarł jak trzeba, albo muszę jechać wyregulować zapłon. Tak czy siak jestem zadowolony :-) Ostatecznie naprawa wyszła mnie ok 300 zł plus parę godzin w garażu :-) |